Trochę martwię się o Zayna. Boję się, że jak wrócimy, znowu zastanę go gapiącego się bez wyrazu w ścianę. Boli mnie też to, że to nie ja potrafiłem mu pomóc. To nie ja okazałem się dobrym przyjacielem i pozwoliłem mu gnić od środka, zalewając się alkoholem.
Dobra Styles, przestań się nad sobą kolejny raz użalać. Zaczyna się układać. Powinieneś się cieszyć.
Harry spogląda na przebieralnie i kiedy widzi, że Sierra chichota razem z ekspedientką, wyciąga telefon i wychodzi ze sklepu. Nie chce, żeby dziewczyna słyszała jego rozmowę. Wprawdzie kupili już najniezbędniejsze rzeczy, ale Harry uparł się na kilka nowych ubrań dla Sierry. Śmieje się na wspomnienie jej zaognionych policzków, kiedy zamyślony wszedł z nią do butiku Victoria's Secret.
Zbliża się wieczór, więc wokół nie ma takiego tłumu. Pomimo tego, panuje tu nie mały hałas. Wybiera numer, przykłada słuchawkę, a drugą dłonią przytyka ucho, aby lepiej słyszeć.
Zbliża się wieczór, więc wokół nie ma takiego tłumu. Pomimo tego, panuje tu nie mały hałas. Wybiera numer, przykłada słuchawkę, a drugą dłonią przytyka ucho, aby lepiej słyszeć.
Trzy sygnały.
- Halo?
- Jak się czuje Louis? - Żadnego przywitania, żadnych zbędnych uprzejmości.
- Pojutrze go wypisują. - Harry oddycha z ulgą.
- Odbiorę go, kiedy będę wracał z Bradford. - zapewnia.
- A co z Zaynem? - pyta cicho Niall.
- Wszystko w porządku. - Ktoś stuka w jego ramię. Chłopak podskakuje z zaskoczenia. Ciemnowłosa ekspedientka uśmiecha się do niego niepewnie.
- Panienka Sierra chciałaby, aby pan ją zobaczył. - Harry kiwa głową.
- Sorry Nialler, muszę kończyć.
- Jasne. - Harry ma się już rozłączyć, kiedy słyszy jeszcze głos blondyna. - Ej Hazz, jeszcze miałem ci przekazać, że...
Harry kątem oka dostrzega Sierrę. Przełyka głośno ślinę i mówi do słuchawki.
- Zadzwonię później. - Nie zważając na protesty chłopaka, rozłącza się. Wchodzi do środka i opiera się o filar, zakładając ręce na piersi.
Sierra okręca się wokół własnej osi, najwidoczniej nie zauważając Harry'ego. Odwraca się tyłem do lustra by obejrzeć ubranie z każdej strony. Ma na sobie granatową sukienkę idealnie współgrającą z oliwkowym kolorem jej skóry. Spódnica jest rozkloszowana, sięgająca jedynie do połowy ud. Delikatny gorset odsłania cały jej dekolt i kończy się zaraz pod piersiami dziewczyny. Piękna w swojej prostocie. Harry chichota, kiedy zauważa zniszczone vansy w gepardzie cętki na nagich stopach dziewczyny. To zwraca uwagę Sierry, która spogląda w kąt sklepu z którego wyłania się chłopak. To on ją namówił do tego, aby przymierzyła tę sukienkę. Szukali raczej wygodnych jeansów i T-shirtów (dokładniej to Sierra szukała, Harry jedynie dźwigał torby i kiwał głową, jeżeli coś mu się podobało), naturalnie w najdroższych sklepach.
- Jest piękna. - mówi dziewczyna kiedy Harry staje za nią i łapie za skrawek spódnicy, by zbadać fakturę materiału.
- Jest piękna. - potwierdza chłopak.
- Ale nie sądzę, żeby mi się przydała. - Zagryza wargę i ostatni raz spogląda w lustro, po czym rusza w stronę przebieralni. Potyka się o rozwiązane sznurówki, już ma uderzyć całą powierzchnią twarzy w jasną powłokę, lecz w ostatnim momencie chwyta ją Harry, ściskając mocno jej chude przedramię.
- Uważaj. - mówi zdenerwowanym tonem.
Sierra mamrocze podziękowanie i zamyka za sobą drzwiczki przebieralni. Harry opiera się o ścianę obok.
- A bal maturalny? - pyta wciskając ręce do kieszeni ciasnych spodni, nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi dziewczyny.
- To dopiero za rok. - No tak, cholera, znowu zapomniał, ile Sierra ma lat.
- Wiesz, że gdybyś tylko chciała, mógłbym ci ją kupić? - Unosi wzrok, czekając na słowa dziewczyny. Słyszy rozpinany zamek i opadanie materiału na podłogę. Nie śpieszy się z odpowiedzią. Chłopak przewraca oczami. Czemu kobiety są takie niezdecydowane?
- Jest... trochę nie w moim stylu. - odzywa się w końcu.
- Jak uważasz. - Wzrusza ramionami i odbija się od ściany.
Chłopak otrzepuje dłonie i nachyla się delikatnie w jej stronę.
- Powiesz mi, jak to zrobiłaś? - pyta ochrypłym głosem.
- Jak zrobiłam co? - Sierra marszczy brwi. Harry oblizuje usta, jakby nie wiedział jak zacząć.
- Jak sprawiłaś, że Zayn wrócił. - mówi niemal szeptem. Dziewczyna otwiera szerzej oczy.
- Ja nic nie zrobiłam. - zapewnia go z delikatnym uśmiechem. - Chodzi ci o ten ranek, kiedy wydarłeś się na nas? - Harry uśmiecha się przepraszająco i kiwa głową, co sprawia, że na jego czoło opada kilka loków.
- Nie chciałam cię wtedy budzić, a Zayn też nie spał. Zapytałam go po prostu, czy idzie się przejść. - Wzrusza ramionami. - Zauważyłam, że nie jest zbyt gadatliwy, więc sama zaczęłam opowiadać różne historyjki. I jakoś to poszło. - Podnosi głowę z nad szklanki i zauważa, że Harry jej się przygląda. Już ma coś powiedzieć, lecz przerywa mu kelnerka kładąca na ich stół pachnące potrawy. Sierra przełyka ślinę i prawie natychmiastowo łapie za widelec i wbija go w ogromnego kotleta.
Harry podnosi wzrok na szeroko uśmiechniętą kelnerkę, która ciągle nie odchodzi od stołu. Jest widocznie uszczęśliwiona uwagą chłopaka.
- Mogę jeszcze w czymś pomóc? W czymkolwiek. Na prawdę. - zapewnia gorliwie, na co Sierra krztusi się i kaszle. Harry uśmiecha się kwaśno na widok reakcji dziewczyny.
- Dziękujemy, nie trzeba. - mówi rozbawiona Sierra, kiedy jej napad minął. Kelnerka odwraca się w jej stronę i mierzy ją wzrokiem.
- Na prawdę, niczego nie potrzebujemy. - Interweniuje Harry, ponieważ wydaje mu się, że kobieta ma zamiar wydrapać oczy szczerzącej się Sierze. Kelnerka patrzy na niego z nieukrywanym żalem, lecz ten posyła jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów, co od razu poprawia jej humor.
Widać, że Sierra chce rzucić jakiś kąśliwy komentarz, lecz przerywa im dziewczyna, niewiele młodsza od jasnowłosej, ściskająca w ręce telefon.
- Przepraszam... - mówi zawstydzona. - Czy... czy mogłabym zdjęcie?
- Nie ma sprawy. - Harry uśmiecha się i nachyla, aby zmieścić się w kadrze. Robi kilka zabawnych min po czym sięga po serwetkę. Klepie kieszenie w poszukiwaniu jakiegoś długopisu. Uśmiecha się z wdzięcznością do Sierry, która podsuwa mu jakiś cienkopis.
- Jak masz na imię, skarbie? - Uśmiecha się do dziewczyny, której policzki momentalnie zalewają się szkarłatem.
- Molly. - Harry wypisuje dedykację na serwetce i podaje ją dziewczynie.
- Miło było cię poznać, Molly. - Rudowłosa chichota i odchodzi od stołu.
- Sprawia ci to frajdę, co? - Spogląda na Sierrę.
- Przyprawianie o orgazm każdą dziewczynę między czternastym, a dwudziestym rokiem życia samym spojrzeniem? - Szczerzy się w uśmiechu. - To najlepsze uczucie w moim życiu.
- Powiedz mi coś, czego nikt o tobie nie wie. - Sierra patrzy na niego zaskoczona, lecz Harry wlepia wzrok w drogę, skupiony na manewrowaniu kierownicą.
- To bezsens. Jeżelibym powiedziała, to ktoś by to już wiedział. - mówi. - A tak poza tym, mógłbyś to wykorzystać przeciwko mnie.
Chłopak przewraca oczami.
- No dalej. - Ponagla ją. - Mów.
- Obiecaj, że nie będziesz się śmiał! - Chłopak podnosi jedną brew, lecz gdy widzi, że dziewczyna ma całkowicie poważną minę, wzdycha ciężko.
- Obiecuję.
- Hm... Boję się kaczek. - Harry spogląda na dziewczynę z iskierkami w oczach. Kąciki jego ust unoszą się do góry. Wygląda to dość zabawnie, lecz Sierra czuje jedynie zażenowanie.
- Jak to? - pyta łamiącym się z rozbawienia głosem. Przygryza wargę. Widać, że jest bliski łez śmiechu.
- Moja babcia mieszka na wsi... - Odchrząkuję i nabiera powietrza aby ukryć konsternację. - Kiedy byłam mała, zabrałam do domu pisklaka, bo widziałam, że ma zranioną nóżkę. Ale kiedy chciałam jej go oddać, ta wredna franca zaczęła mnie gonić i szczypać!
Harry nie wytrzymuje. Wybucha gromkim, głębokim śmiechem, takim, że prawie czuje jak zatrzęsło całym samochodem. Cóż, może nie prawie, bo faktycznie samochodem zarzuciło odrobinę, kiedy Harry stracił na sekundę panowanie nad kierownicą.
- Obiecałeś! - wykrzykuje z wyrzutem, lecz chłopak nie przestaje się śmiać. - Po co ja ci to w ogóle mówiłam?! - Zakłada ręce na piersi i zanurza się w ogromnym fotelu.
Harry oblizuje usta i zaciska je, chociaż jego klatka drży niespokojnie jeszcze przez kilka sekund.
- Musiało to zabawnie wyglądać. - mówi, spoglądając na nią kątem oka.
- Dla mnie, jako pięciolatki niewiele większej od tego ptaszyska, dość przerażająco. - odfukuje.
- Och, nie bądź zła. To nawet urocze. - mówi Harry z uśmiechem i odruchowo kładzie rękę na kolanie dziewczyny. Sierra podskakuje nieprzyzwyczajona do takiego rodzaju kontaktów z Harrym, lecz bardziej z zaskoczenia niż ze wzburzenia. Chłopak jak oparzony odsuwa rękę, identycznie jak ona, zaskoczony takim obrotem spraw i mamrocze przeprosiny.
- Jest piękna. - mówi dziewczyna kiedy Harry staje za nią i łapie za skrawek spódnicy, by zbadać fakturę materiału.
- Jest piękna. - potwierdza chłopak.
- Ale nie sądzę, żeby mi się przydała. - Zagryza wargę i ostatni raz spogląda w lustro, po czym rusza w stronę przebieralni. Potyka się o rozwiązane sznurówki, już ma uderzyć całą powierzchnią twarzy w jasną powłokę, lecz w ostatnim momencie chwyta ją Harry, ściskając mocno jej chude przedramię.
- Uważaj. - mówi zdenerwowanym tonem.
Sierra mamrocze podziękowanie i zamyka za sobą drzwiczki przebieralni. Harry opiera się o ścianę obok.
- A bal maturalny? - pyta wciskając ręce do kieszeni ciasnych spodni, nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi dziewczyny.
- To dopiero za rok. - No tak, cholera, znowu zapomniał, ile Sierra ma lat.
- Wiesz, że gdybyś tylko chciała, mógłbym ci ją kupić? - Unosi wzrok, czekając na słowa dziewczyny. Słyszy rozpinany zamek i opadanie materiału na podłogę. Nie śpieszy się z odpowiedzią. Chłopak przewraca oczami. Czemu kobiety są takie niezdecydowane?
- Jest... trochę nie w moim stylu. - odzywa się w końcu.
- Jak uważasz. - Wzrusza ramionami i odbija się od ściany.
***
Harry łamie chrupiącą bułkę i długimi palcami wkłada sobie kawałek do ust. Siedzą obecnie w jakiejś ciemnej, klimatycznej restauracji w skrzydle centrum handlowego. Sierra zasysa ciemny, zimny płyn przez rurkę i rozkoszuje się jego smakiem. Na prawdę, po takich zakupach, ma prawo być spragniona, głodna i wyczerpana.Chłopak otrzepuje dłonie i nachyla się delikatnie w jej stronę.
- Powiesz mi, jak to zrobiłaś? - pyta ochrypłym głosem.
- Jak zrobiłam co? - Sierra marszczy brwi. Harry oblizuje usta, jakby nie wiedział jak zacząć.
- Jak sprawiłaś, że Zayn wrócił. - mówi niemal szeptem. Dziewczyna otwiera szerzej oczy.
- Ja nic nie zrobiłam. - zapewnia go z delikatnym uśmiechem. - Chodzi ci o ten ranek, kiedy wydarłeś się na nas? - Harry uśmiecha się przepraszająco i kiwa głową, co sprawia, że na jego czoło opada kilka loków.
- Nie chciałam cię wtedy budzić, a Zayn też nie spał. Zapytałam go po prostu, czy idzie się przejść. - Wzrusza ramionami. - Zauważyłam, że nie jest zbyt gadatliwy, więc sama zaczęłam opowiadać różne historyjki. I jakoś to poszło. - Podnosi głowę z nad szklanki i zauważa, że Harry jej się przygląda. Już ma coś powiedzieć, lecz przerywa mu kelnerka kładąca na ich stół pachnące potrawy. Sierra przełyka ślinę i prawie natychmiastowo łapie za widelec i wbija go w ogromnego kotleta.
Harry podnosi wzrok na szeroko uśmiechniętą kelnerkę, która ciągle nie odchodzi od stołu. Jest widocznie uszczęśliwiona uwagą chłopaka.
- Mogę jeszcze w czymś pomóc? W czymkolwiek. Na prawdę. - zapewnia gorliwie, na co Sierra krztusi się i kaszle. Harry uśmiecha się kwaśno na widok reakcji dziewczyny.
- Dziękujemy, nie trzeba. - mówi rozbawiona Sierra, kiedy jej napad minął. Kelnerka odwraca się w jej stronę i mierzy ją wzrokiem.
- Na prawdę, niczego nie potrzebujemy. - Interweniuje Harry, ponieważ wydaje mu się, że kobieta ma zamiar wydrapać oczy szczerzącej się Sierze. Kelnerka patrzy na niego z nieukrywanym żalem, lecz ten posyła jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów, co od razu poprawia jej humor.
Widać, że Sierra chce rzucić jakiś kąśliwy komentarz, lecz przerywa im dziewczyna, niewiele młodsza od jasnowłosej, ściskająca w ręce telefon.
- Przepraszam... - mówi zawstydzona. - Czy... czy mogłabym zdjęcie?
- Nie ma sprawy. - Harry uśmiecha się i nachyla, aby zmieścić się w kadrze. Robi kilka zabawnych min po czym sięga po serwetkę. Klepie kieszenie w poszukiwaniu jakiegoś długopisu. Uśmiecha się z wdzięcznością do Sierry, która podsuwa mu jakiś cienkopis.
- Jak masz na imię, skarbie? - Uśmiecha się do dziewczyny, której policzki momentalnie zalewają się szkarłatem.
- Molly. - Harry wypisuje dedykację na serwetce i podaje ją dziewczynie.
- Miło było cię poznać, Molly. - Rudowłosa chichota i odchodzi od stołu.
- Sprawia ci to frajdę, co? - Spogląda na Sierrę.
- Przyprawianie o orgazm każdą dziewczynę między czternastym, a dwudziestym rokiem życia samym spojrzeniem? - Szczerzy się w uśmiechu. - To najlepsze uczucie w moim życiu.
***
- Powiedz mi coś, czego nikt o tobie nie wie. - Sierra patrzy na niego zaskoczona, lecz Harry wlepia wzrok w drogę, skupiony na manewrowaniu kierownicą.
- To bezsens. Jeżelibym powiedziała, to ktoś by to już wiedział. - mówi. - A tak poza tym, mógłbyś to wykorzystać przeciwko mnie.
Chłopak przewraca oczami.
- No dalej. - Ponagla ją. - Mów.
- Obiecaj, że nie będziesz się śmiał! - Chłopak podnosi jedną brew, lecz gdy widzi, że dziewczyna ma całkowicie poważną minę, wzdycha ciężko.
- Obiecuję.
- Hm... Boję się kaczek. - Harry spogląda na dziewczynę z iskierkami w oczach. Kąciki jego ust unoszą się do góry. Wygląda to dość zabawnie, lecz Sierra czuje jedynie zażenowanie.
- Jak to? - pyta łamiącym się z rozbawienia głosem. Przygryza wargę. Widać, że jest bliski łez śmiechu.
- Moja babcia mieszka na wsi... - Odchrząkuję i nabiera powietrza aby ukryć konsternację. - Kiedy byłam mała, zabrałam do domu pisklaka, bo widziałam, że ma zranioną nóżkę. Ale kiedy chciałam jej go oddać, ta wredna franca zaczęła mnie gonić i szczypać!
Harry nie wytrzymuje. Wybucha gromkim, głębokim śmiechem, takim, że prawie czuje jak zatrzęsło całym samochodem. Cóż, może nie prawie, bo faktycznie samochodem zarzuciło odrobinę, kiedy Harry stracił na sekundę panowanie nad kierownicą.
- Obiecałeś! - wykrzykuje z wyrzutem, lecz chłopak nie przestaje się śmiać. - Po co ja ci to w ogóle mówiłam?! - Zakłada ręce na piersi i zanurza się w ogromnym fotelu.
Harry oblizuje usta i zaciska je, chociaż jego klatka drży niespokojnie jeszcze przez kilka sekund.
- Musiało to zabawnie wyglądać. - mówi, spoglądając na nią kątem oka.
- Dla mnie, jako pięciolatki niewiele większej od tego ptaszyska, dość przerażająco. - odfukuje.
- Och, nie bądź zła. To nawet urocze. - mówi Harry z uśmiechem i odruchowo kładzie rękę na kolanie dziewczyny. Sierra podskakuje nieprzyzwyczajona do takiego rodzaju kontaktów z Harrym, lecz bardziej z zaskoczenia niż ze wzburzenia. Chłopak jak oparzony odsuwa rękę, identycznie jak ona, zaskoczony takim obrotem spraw i mamrocze przeprosiny.
***
Spacerują po brukowych ścieżkach głównego placu Bradford. Granat zalewa właśnie ostatnie skrawki błękitnego nieba - mury budynków ciemnieją, a latarnie błyszczą słabym światłem. Obydwoje popijają piwo, zakupione wcześniej w pierwszym lepszym sklepie przez Harry'ego.
- Gdybyś musiał wybrać, w którym domu chciałbyś zamieszkać? - pyta Sierra i przykłada ciepłą szyjkę butelki do ust.
Przed nimi rozpościera się panorama dużej ilości różnorakich budynków mieszkalnych, skąpanych w ostatkach promieni zachodzącego słońca.
Harry kręci trzymaną w ręce butelką, mieszając jej zawartość.
- Na pewno nie w tym. - Wskazuje na wysoką białą kamienice. Sierrę dziwi jego wypowiedź. Budynek jest niczego sobie. Odnowiony, prosty. Czysta biel aż kuje w oczy i idealnie zgrywa się z drewnianymi ramami okien. - Jest jakiś dziwny... nudny. - Uśmiecha się lekko. - Ale ten za to, jest idealny.
Cóż, nudnym nazwać go nie można. Budynek po drugiej stronie ulicy składa się z jedynie gołych cegieł i miedzianych rynien. Duża ilość kominów układała się w szarą koronę. Wygląda to trochę jakby szeregowiec uginał się pod ciężarem tych bloków. Okna są zwykłe, białe. Mogła się założyć, że są pokryte ołowianą farbą. Ale to co sprawiało, że budynek był inny od wszystkich, to krwistoczerwony klucz wiolinowy na metalowych drzwiach. Pomimo, że farba zostawiła zacieki, co skojarzyło się Sierze z otwartą raną, można by powiedzieć, że budynek był... ciekawy.
Otwiera usta, żeby kąśliwie skomentować jego wybór, gdy nagle coś błyska przed jej oczami. Dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że to flesz aparatu.
- Cholera. - klnie Harry i chwyta jej rękę. Przez sekundę opiera mu się, lecz kiedy dochodzi do niej, co się dzieje, daje mu się prowadzić.
- Harry! Harry Styles! Jedno zdjęcie! - krzyczy paparazzi. Piwo rozlewa się i tworzy ciemną plamę na szarym t-shircie chłopaka. Sierra wypuszcza z rąk butelkę która odbija się od kocich łbów i rozbija z niemiłym dla ucha dźwiękiem.
- Harry! Harry, kocham Cię!
- Harry, dasz mi autograf?
- Nie wierzę, to Harry Styles!
Sierze kręci się w głowie. Coraz więcej ludzi zaczyna zwracać na nich uwagę, dziewczyny wydzierać się i piszczeć.
- Załóż kaptur. - rzuca szorstko Harry. Dziewczyna wykonuje jego polecenie, chociaż sprawia jej trudność zrobienie tego jedną ręką. Sierra patrzy z przerażeniem, jak jakaś dziewczyna zrywa Harry'emu z głowy ciemnoniebieską czapkę. Chłopak zaciska szczękę i przyśpiesza, mocniej ciągnąc jasnowłosą.
Nie wie jakim cudem, ale Harry'emu z łatwością przychodzi wyminięcie każdego człowieka na ich drodze, podczas ody ona obija się o wszystkich i naraża na siarczyste przekleństwa.
Chłopak szarpie ją i wciąga w jakąś uliczkę, przyprawiając Sierrę o głośne sapnięcie. Nogi jej się plączą i nie zauważa młodej dziewczyny, która już leży na ziemi. Chce coś powiedzieć, lecz Harry przywiera ją mocno do ściany, zbliżając się do niej na niebezpieczną odległość. Czuje jego oddech na swoich ustach, ciągle nie mogąc się zdecydować czy patrzeć w jego głębokie, zielone oczy czy pełne, lekko rozchylone wargi. Czuje jak jego klatka piersiowa z każdym szybkim oddechem opiera się o jej ciało, czuje jego przyśpieszone bicie serca i... nagle się od niej odsuwa. Zdezorientowana spogląda na niego.
- Lata praktyki. - Puszcza jej oczko. Dopiero po chwili orientuje się, że paparazzi chwilę wcześniej minęli uliczkę. Więc nie chodziło o nią, chodziło o ucieczkę przed tymi sępami.
- Wracajmy już. - mówi i odgarnia włosy do tyłu. Całe misterne plecenie skomplikowanego warkocza na jej głowie szlag trafił. Obecnie poskręcane fale rozsypywały jej się po całej głowie.
Chłopak przytakuje, wychyla się powoli zza ściany i wychodzi zakładając ponownie kaptur. Sierra idzie za nim, drepcząc szybciutko, ponieważ nie nadąża za jego długimi i sprężystymi krokami. Nagle potyka się o nierówność w chodniku i całą powierzchnią ciała uderza o ziemię. Na jej nieszczęście, stopa zsuwa jej się z chodnika wykręcając nogę w nienaturalnej pozycji.
Piszczy głośno z bólu.
Naprawdę?
Podczas biegu nic jej się nie stało, a teraz skręciła sobie kostkę? Chłopak klęka przy niej i ze skupieniem zdejmuje but z jej stopy. Delikatnie kładzie ją na swoim kolanie, uśmierzając ból chłodnymi dłońmi.
- O matko, ale ze mnie ofia... Co ty robisz do cholery? - pyta, kiedy Harry wsuwa rękę pod jej kolana i unosi do góry. Kurczowo trzyma się jego szyi.
- Biorę do szpitala, skręciłaś kostkę. - odpowiada jakby to było oczywiste.
- Co? Chwileczkę, jeżeli zaraz mnie nie puścisz, zacznę krzyczeć. - zaczyna swój monolog, lecz chłopak nawet jej nie słucha, jedynie idzie przed siebie, w stronę parkingu gdzie zostawili samochód. - Puść mnie! - Chce zabrzmieć odrobinę doroślej, lecz wychodzi jej to raczej jak rozwydrzony dzieciak, który nie dostał zabawki. Harry mierzy ją wzrokiem, po czym zastanawia się chwilę i powoli stawia ją na ziemi.
- Jak sobie życzysz, księżniczko. - mówi głosem przesiąkniętym sarkazmem.
Zadowolona, nie myśląc co robi, staje na nie na tej nodze co trzeba i chwieje się niebezpiecznie. Przed upadkiem, już drugi raz dzisiejszego dnia, chronią ją silne ramiona chłopaka. - I co, mądralo? - pyta z wyrzutem.
Tym razem pozwala wziąć mu się na ręce, jedynie z wyraźną miną niezadowolenia. Chociaż musiała przyznać, że jest jej całkiem miło.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie księżniczką. - mówi, a Harry wybucha śmiechem.
Nie wie jakim cudem, ale Harry'emu z łatwością przychodzi wyminięcie każdego człowieka na ich drodze, podczas ody ona obija się o wszystkich i naraża na siarczyste przekleństwa.
Chłopak szarpie ją i wciąga w jakąś uliczkę, przyprawiając Sierrę o głośne sapnięcie. Nogi jej się plączą i nie zauważa młodej dziewczyny, która już leży na ziemi. Chce coś powiedzieć, lecz Harry przywiera ją mocno do ściany, zbliżając się do niej na niebezpieczną odległość. Czuje jego oddech na swoich ustach, ciągle nie mogąc się zdecydować czy patrzeć w jego głębokie, zielone oczy czy pełne, lekko rozchylone wargi. Czuje jak jego klatka piersiowa z każdym szybkim oddechem opiera się o jej ciało, czuje jego przyśpieszone bicie serca i... nagle się od niej odsuwa. Zdezorientowana spogląda na niego.
- Lata praktyki. - Puszcza jej oczko. Dopiero po chwili orientuje się, że paparazzi chwilę wcześniej minęli uliczkę. Więc nie chodziło o nią, chodziło o ucieczkę przed tymi sępami.
- Wracajmy już. - mówi i odgarnia włosy do tyłu. Całe misterne plecenie skomplikowanego warkocza na jej głowie szlag trafił. Obecnie poskręcane fale rozsypywały jej się po całej głowie.
Chłopak przytakuje, wychyla się powoli zza ściany i wychodzi zakładając ponownie kaptur. Sierra idzie za nim, drepcząc szybciutko, ponieważ nie nadąża za jego długimi i sprężystymi krokami. Nagle potyka się o nierówność w chodniku i całą powierzchnią ciała uderza o ziemię. Na jej nieszczęście, stopa zsuwa jej się z chodnika wykręcając nogę w nienaturalnej pozycji.
Piszczy głośno z bólu.
Naprawdę?
Podczas biegu nic jej się nie stało, a teraz skręciła sobie kostkę? Chłopak klęka przy niej i ze skupieniem zdejmuje but z jej stopy. Delikatnie kładzie ją na swoim kolanie, uśmierzając ból chłodnymi dłońmi.
- O matko, ale ze mnie ofia... Co ty robisz do cholery? - pyta, kiedy Harry wsuwa rękę pod jej kolana i unosi do góry. Kurczowo trzyma się jego szyi.
- Biorę do szpitala, skręciłaś kostkę. - odpowiada jakby to było oczywiste.
- Co? Chwileczkę, jeżeli zaraz mnie nie puścisz, zacznę krzyczeć. - zaczyna swój monolog, lecz chłopak nawet jej nie słucha, jedynie idzie przed siebie, w stronę parkingu gdzie zostawili samochód. - Puść mnie! - Chce zabrzmieć odrobinę doroślej, lecz wychodzi jej to raczej jak rozwydrzony dzieciak, który nie dostał zabawki. Harry mierzy ją wzrokiem, po czym zastanawia się chwilę i powoli stawia ją na ziemi.
- Jak sobie życzysz, księżniczko. - mówi głosem przesiąkniętym sarkazmem.
Zadowolona, nie myśląc co robi, staje na nie na tej nodze co trzeba i chwieje się niebezpiecznie. Przed upadkiem, już drugi raz dzisiejszego dnia, chronią ją silne ramiona chłopaka. - I co, mądralo? - pyta z wyrzutem.
Tym razem pozwala wziąć mu się na ręce, jedynie z wyraźną miną niezadowolenia. Chociaż musiała przyznać, że jest jej całkiem miło.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie księżniczką. - mówi, a Harry wybucha śmiechem.
Pierwsze krople deszczu znaczą jasnoszary asfalt, ciemnymi kropkami. Harry wciska dziewczynę na tylne siedzenie, aby mogła wygodnie ułożyć wykręconą kostkę. Sierra przygląda się rozpoczynającej się burzy, po czym zamyka oczy i opiera głowę, starając się kompletnie o niczym nie myśleć...
_______________________________________
Cześć moi najwspanialsi! Tak, tak, wy, dzięki którym codziennie moja buzia szczerzy się do monitora! To już 21 obserwatorów i prawie cztery tysiące odsłon, zaraz chyba zemdleję.
Namęczyłam się trochę nad tym rozdziałem i dodaję go wcześniej bo chcę wam jak najprędzej przybliżyć relację Sierry i Harry'ego. Zauważyliście zmianę w nich? Bo ja tak. Do tego dodałam trochę POV Sierry.
Matko jest wpół do drugiej i świruję. Przed chwilą wydawało mi się, że widzę mojego kota który zaginął ponad pół roku temu! Hahaha, nie bójcie się mnie.
I chcę wam oznajmić jeszcze, że faza druga się przeciągnie, tzn będzie więcej rozdziałów niż przewidywałam, ale! Ale przygotujcie się, że FAZA TRZECIA to będzie miazga! Nie mogę się już jej doczekać! Tyle zmian... wrr, chcę się już z wami tym podzielić!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Ach się rozpisałam
Cinna xoxo
Ja też już nie mogę się doczekać :D Zajebisty rozdział <3 Życzę dużo weny i do następnego :D
OdpowiedzUsuńAle mam banana na twarzy! Cudne, genialne, podoba mi się ta niezdarność Sierry, może dlatego, że sama taka jestem xD
OdpowiedzUsuńHejjj!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle wspaniały :) Bardzo, ale to bardzo bardzo mi się podoba ;p Ja tam trochę zauważyłam zmiany pomiędzy Harry'm i Sierrą. Nie wiem czy dobrze napisałam Sierra, bo nie wiem jak to się odmienia, więc mi wybacz xd
Wspaniale piszesz :) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;p
Pozdrawiam :)
Ah! Genialny rozdział. :) Wspaniały, niesamowity! :P Nie mogę się doczekać kolejnego, bo piszesz cudownie :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !! Cudne !! Czekam na nexta !!!
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłem te zmiany w Harrym i Sierze. Bardzo mi one przypadły do gustu :D Tak samo jak cały rozdział :) z każdym kolejnym coraz bardziej lubię tego bloga :)))
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next :D
Jak będziesz miała czas to wpadnij do mnie:
your-last-first-kiss-1dstory.bloogspot.com
Świetne. Nawet lepiej. To jest niesamowite. Ja Cię podziwiam za tworzenie czegoś takiego. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńCudnie,cudnie,cudnie.Cudownie!Uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńhej, własnie się będę brała za czytanie Twojego bloga do recenzji. weszłam tutaj i.. ach, nie mogę się powstrzymać! jak się nazywa ta piękna piosenka w tle, nie Oasis, lecz ta druga? pozdrawiam i do napisania! :)
OdpowiedzUsuńTyrone Wells - Together.
UsuńMiłego czytania, mam nadzieję, że nie jest aż tak źle! xxx
świetny jest <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekac kolejnego <3
Boże dziewczyno skąd ty się wzięłaś? Kurde masz taki talent że normalnie odjęło mi mowę. To jest po prostu zajebiste. Masz własny pomysł. Jeszcze czegoś takiego nigdy w życiu nie czytałam i to bardzo dobrze. Bo nie jest to żadna kopia tylko twój własny pomysł. Zakochałam się w opowiadaniu i po prostu nie wiem co powiedzieć. ;) Szczerze mówiąc bardzo polubiłam Hope. Taka mała mądra dziewczynka. ;) Chyba najbardziej lubię ją z całego opowiadania. haha xD MASZ WIELKI TALENT. Czekam na kolejny rozdział który mam nadzieję dodasz szybko ;) Pozdrawiam i życzę weny. ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam na recenzję Twojego opowiadania na http://zrecenzuj-opowiadanie.blogspot.com/. mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam :) pozdrawiam, Pluton
OdpowiedzUsuńTo co piszesz, wiem mówię już to chyba z dwudziesty ósmy raz to magia! Czysta magia! Czytając twoje opowiadanie szczerzę się do ekranu jakbym była jakaś chora psychicznie! :D No tak dużo strasznie dużo zmian u Sierry. Z jednej strony podoba mi się taka, słodka dziewczyna z grymasem na ustach. Jednak wolałam ją jako totalną s*kę, wciągającą i chlającą na okrągło. Jestem zła! W ogóle tu Malika nie było. Jak mogłaś :( Ale wybaczę ci to jak w następnym będzie go bardzo bardzo dużo :D Się rozpisałam :D Gratuluje tyle wyświetleń :) Jest co czytać więc się nie dziw :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://pozadani-przez-muzyke.blogspot.com/
jeju super czekamy na nexta ;*
OdpowiedzUsuń