19 kwietnia 2013

Faza druga: Rozdział I

Nie mam pojęcia, który dzień, którego miesiąca, roku. 
Czy po śmierci czas dalej istnieje? 

Wyobrażałem sobie to inaczej. Myślałem, że po prostu mnie nie będzie, że odpłynę, zasnę. 
A ja jestem gdzieś pomiędzy.
Ciemno tu.
Ale nie strasznie. Spokojnie.
Zawisnąłem między świadomością, a śmiercią, tak myślę. Widocznie byłem zły człowiekiem.
Co dalej? Myśli wirują, nie umiem ich opanować. Czuję się odcięty. Ale tego chciałem, do tego dążyłem.
Chyba.
Nagle ciemność przeszywa złota łuna. Sekundę później znika.
Co to było? Czy to wreszcie śmierć? 
Dopiero po chwili orientuję się, że to ból.
Nie. Nie. Nie. 
Ból oznacza świadomość.

Haroldzie?

Łuna przeszywa i pobudza moje mięśnie. Płuca wypełniają się powietrzem. Nie chcę tego.
Wraca mi czucie w palcach. Są odrętwiałe, ale mogę nimi ruszać. Jeszcze sekunda i zaczynam słyszeć, co się wokół mnie dzieje. 
Przełykam ślinę. Czuję kwaskowaty smak. Wysuszony na wiór język przylepia mi się do podniebienia.
Próbuję nacieszyć się ostatkami wolności, po czym rozwieram powieki ważące chyba tonę.
Rozmazany obraz, światłowstręt, gehenna.

- Haroldzie? - Obraz chłopaka stabilizuje się. - O, wreszcie się obudziłeś.
   Mruga kilkakrotnie. Podnosi się do pozycji siedzącej.
   Hope stoi w jasnej poświacie. Ma na sobie piękną, śnieżnobiałą sukienkę do kostek, a jej ciemne włosy powiewają delikatnie, oplatając jej delikatną twarzyczkę.
   Może jednak umarłem?
- Jestem w niebie? - szepcze zachrypniętym głosem.
   Dziewczynka unosi brewki do góry.
- Nieee, jesteś w Hyde Park. - Marszczy brwi. Przygląda się dziewczynce ponownie. Poświata okazuje się jedynie wschodzącym słońcem na którego tle stoi, sukienka zwykłą, poszarzałą tuniką.
   Harry przeciera twarz.
- Muszę napić się kawy.

***

   Siedzą w podrzędnej kawiarence. Harry nawet specjalnie nie przygląda się jej wnętrzu. Istotny był fakt, że są w posiadaniu znacznej ilości kofeiny.
   Dziewczynka siedzi naprzeciw i macha nogami, nie dosięgając do podłogi.
- Na pewno nic nie chcesz? - pyta, wskazując kartę leżącą na środku poplamionego stolika. Potrząsa głową. Harry upija łyk gorzkiego, czarnego napoju i krzywi się. Lura. Ale od razu czuje się lepiej. 
   ŻYWIEJ.
- Którego dzisiaj mamy?
- Dwudziesty szósty. - odpowiada i kaszle zasłaniając buzię. Czyli nie kontaktował co najwyżej kilkanaście godzin. Smutne. Nie zasługuje nawet na prawdziwą śmierć.
- Skąd wzięłaś się w Hyde Park? 
- Mówiłam ci już, że mieszkam nie daleko. - Chłopak łapie dolną wargę między palce. Zawsze tak robi, kiedy się nad czymś intensywnie zastanawia. Ma już ponownie o coś zapytać, lecz dziewczynka podnosi otwartą dłoń wprost przed jego usta.
- Koniec pytań na dziś, Haroldzie. - Odgarnia włosy opadające na jej ogromne, zielone oczy. Harry'emu usta ugrzęzają w gardle. Uciszyła go dziewięciolatka! Lecz poddaje się i zaciska usta w cienką linię.
   Ściska w dłoniach letnią już kawę.
- Idziemy do wesołego miasteczka? - pyta nagle Hope. Podskakuje na krześle w rytm jakiejś piosenki lecącej w radiu. 
- Przepraszam, dzisiaj nie dam rady. - odpowiada automatycznie, nawet na nią nie patrząc. Wyciąga skórzany portfel i rzuca na stół kilka banknotów. - Zamów sobie kilka lodów. Dobrze ci zrobią. - mówi i rusza ku wyjściu. 
   Oczy dziewczynki gasną, a radosna piosenka przestaje już być taka wesoła.

***
Drzwi apartamentu pod wpływem siły chłopaka, odbijają się z hukiem od ściany.
- Wstawać, kurwa! Wujek Styles wrócił! - wydziera się na cały głos i wchodzi do środka.
- Ja pierdole, o co ci chodzi, stary? - Niall wychyla zaspaną czuprynę zza drzwi. Harry włącza telewizor i nastawia go na jakąś stację muzyczną, puszczającą jedynie energetyczną sieczkę.
- O zmiany, Nialler. - chociaż na jego ustach gości uśmiech, mówi całkowicie poważnym tonem. Chłopak podnosi brew. - Za dwa tygodnie mamy koncert. 
Blondyn wybucha śmiechem, lecz gdy widzi, że na twarzy Harry'ego nie pojawiają się żadne oznaki rozbawienia, zaprzestaje i ściąga twarz.
- Chyba nie mówisz poważnie? - Zaciska szczękę.
- Całkowicie poważnie. - Unosi podbródek do góry. - Za chwilę przyjdą tu pokojówki, żeby ogarnąć ten burdel. Żeby zapobiec masowemu zapłodnieniu, idziesz na zakupy. Spożywcze. - Rzuca mu plik pieniędzy, które Irlandczyk łapie z trudem. - A teraz daj mi kluczyki do twojego samochodu.
- Chyba cię pojebało! - wykrzykuje. 
- Ubijmy targu. - Styles podchodzi do chłopaka. - Ja nie wygadam się Zoe, a ty dasz mi te pieprzone kluczyki. - Niall zagryza wargę i na chwilę znika w pokoju. Sekundę później Harry trzyma w rękach pęk kluczyków.
Zostawia blondyna samego i kieruje się do jednego z pokoi. Wchodzi do niego i opiera się o framugę z założonymi rękami.
- Wstawaj Zayn. Jedziemy do Bradford.

***
   Harry wsiada do samochodu. Poprawia lusterko tak, że teraz ma widok na Malika patrzącego się bez wyrazu przez szklaną szybę. Wzdycha ciężką. Mają, właściwie on ma, pięć dni, aby wyciągnąć z tego Zayna. Za pięć dni zaczynają się próby.
   Zapina pas i odpala samochód. Chwilę wcześniej wstukał lokalizację do wypasionego GPS Nialla. Do Bradford mają jakieś 200 mil, czyli nie biorąc pod uwagę korków, cała jazda powinna zająć im około czterech godzin.
   Wyjeżdża z podziemnego parkingu i kieruje się w stronę Strand/A4, czyli spokojnej, prostej drogi.
   Mhm, chciałoby się. 
   Nagle przed maskę samochodu wyskakuje jakaś postać. Harry hamuje z piskiem i klnie siarczyście. To pewnie jakaś kolejna porąbana fanka. Samochód charczy przeraźliwie i gaśnie. Styles uderza w kierownicę z wściekłością. Przekręca klucz w stacyjce i zaświeca reflektory. Zaciska szczękę.
   Widzi przed sobą zapłakaną dziewczynę z rozmazanym, ciemnym makijażem. Tusz spływa jej po policzkach, zostawiając ślady po świeżych łzach. Otwiera drzwi pasażera i łapie się za skrzydełka nosa.
   Kiedy słyszy szelest materiału i pociągnięcia nosem, spogląda w bok.
- Co ty tu robisz? - pyta nerwowo Sierrę.
   Dzisiejszego wieczoru miała na sobie obcisłą bluzkę w czarną panterkę podkreślającą jej małe piersi i srebrną spódnicę z kilku warstw materiału.
- Muszę z kimś pogadać. - mówi, ocierając łzy wierzchem dłoni.
- Wybrałaś sobie zły moment. - Zaciska ręce na kierownicy. - Wyjeżdżam.
   Spogląda na niego zaskoczona.
- Gdzie? - Chłopak wskazuje ruchem głowy na tył samochodu. Dziewczyna odwraca się i zauważa Zayna - Och. Cześć. 
   Ma ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że nie jest pierdolonym psychologiem dziecięcym, że nie ma zamiaru być powiernikiem jej sekretów na temat okropnych chłopaków, którzy myślą tylko o jednym, o niemodnych ciuszkach czy o sukach z liceum. Ma ochotę wydrzeć się, że ma na głowię miliard innych, WAŻNIEJSZYCH spraw na głowie, ale... nie potrafi.
- Na ile? - pyta zaciekawiona.
- Pięć dni. - odpowiada zachrypniętym głosem i odchrząkuję. Dziewczyna kiwa głową i gładzi materiał spódniczki. 
- Zabierz mnie ze sobą. - mówi, nagle unosząc głowę. 
- Słucham? - Harry spogląda z niedowierzaniem na dziewczynę. Widzi jej parę brązowych, smutnych oczy, perkaty nosek pokryty piegami i lekko rozwarte, malinowe usta. Sierra oddycha ciężko, czekając na jego reakcję.
- Nie ma mowy. - odpowiada Styles.
- Zabierz mnie ze sobą. - powtarza twardszym głosem, lecz po chwili dodaje - Proszę.
- Chyba nie mówisz poważnie. Nie masz nawet pojęcia gdzie jedziemy i po co! - Puszczają mu nerwy. Dziewczyna spuszcza wzrok i zaczyna bawić się sznurkową bransoletką zdobiącą jej nadgarstek. 
- Wszędzie lepiej niż tutaj. - szepcze ledwo słyszalnie.
- Nie wątpię. - odwarkuje Styles. - A twoi rodzice? Mogliby mnie pozwać o uprowadzenie! Sierro, masz pierdolone szesnaście lat! 
- Moich rodziców nie ma. Wyjechali na dwa tygodnie do Stanów. - odpowiada szybko. Chłopak zaciska szczękę. 
- A szkoła? - pyta błagalnym tonem. Sierra uśmiecha się z wyższością.
- Nie wiem na jakim ty świecie żyjesz, ale oficjalnie oświadczam ci, że od miesiąca są wakacje. - Harry uderza czołem o pokrytą skórą kierownicę z głośnym jękiem.
- Obiecuję, nie będę balastem. - szepcze z nutą ekscytacji. Harry szczerze w to wątpi, lecz bierze głęboki w dech i nie wierząc co robi, odpala samochód. 
- Jestem nieodpowiedzialnym, niemyślącym idiotą. - cedzi przez zęby i wciska pedał gazu. Sierra podskakuje wesoło na siedzeniu. - Zapnij się. Nie mam zamiaru zdrapywać się z przedniej szyby.

***
- ... a wtedy Louis... - Harry przerywa i spogląda na dziewczynę. Pierś Sierry unosi się w powolnym, miarowym rytmie. Głowa dziewczyny zwisa delikatnie, opierając się o szybę. Harry uśmiecha się pod nosem i patrzy do lusterka. Zayn także musiał niedawno odpłynąć.
   Spogląda na GPS. Są dopiero na obrzeżach Watford.
   Harry ziewa i przeciera oczy, po czym decyduje się zjechać na pobocze. Nie widzi sensu w ryzykowaniu zaśnięciem za kierownicą, kiedy najbliższy hotel mógł znajdować się parę kilometrów dalej, w głąb miasteczka.
   Gasi silnik i spod siedzenia wyciąga koce. Ostrożnie odpina pas Sierry i opatula ją szczelnie okryciem. Ona wzdycha cicho, a kiedy Harry wtyka delikatnie rękę między szybę i jej głowę, dziewczyna wtula twarz w jego dłoń. Harry zagryza wargę lekko podirytowany i opuszcza siedzenia dziewczyny. Zarzuca jeszcze koc na pochrapującego Zayna i otwiera swój notatnik.

   Jak zwykle nie mam żadnego planu. Musiałem pokonać kilkaset mil, żeby zorientować się, że to co robię, nie ma sensu. Mądrość planów polega przecież na przewidzeniu trudności wykonawczych! Zapukam do drzwi Malików i co im powiem? Proszę państwa, bardzo byłoby mi miło, gdybyście wybaczyli państwa synowi, ponieważ za dwa tygodnie koncertujemy? A tak przy okazji, to Sierra, dziewczyna której kompletnie nie znam, ale jestem idiotą i wywożę nieletnie z Londynu. To jak będzie? 

   Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość.
   - Woody Allen

_________________________________

O to pierwszy rozdział drugiej części :) Wybaczcie, że taki nudny. Miałam na głowie trochę spraw, ale wszystko jest okay i skupiam się całkowicie na opowiadaniu przez te wolne dni. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 


xoxo
Cinna

15 komentarzy:

  1. Świetny. A czemu tak właściwie Sierra płakała? To jedno mnie tylko zastanawia... Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heuheuheu! Jest nn!
    No to tak.. Harry żyje! Hope go znalazla! I musi postawić chłopaków w pięć dni? Powodzenia życzę, ale zobaczymy co się stanie.
    A no i Sierra???? A co ona tu...?
    Rozdział genialny i czekam na nn
    Pozdrawiam
    Luna :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski ;) zastanawiam sie tylko co z Sierra?
    Czkema na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju ciekawość mnie zżera co się takiego stało, że Sierra płakała. Normalnie podziwiam Harry'ego za to, że tak bardzo stara się wszystko naprawić.
    Nie mogę doczekać się nexta :)
    your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie tam nudny! Czuję, że Sierra coś ukrywa. Pytanie tylko; co?
    Nie sądziłam, że on tylko stracił przytomność/zasnął czy jak to ty tam sobie wyobrażasz. Naprawdę myślałam, że umarł.

    Pozdrawiam!

    [good-boy-and-bad-girl.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg, czemu Sierra płakała? ;c Świetny rozdział! Uwielbiam Hope, jest przeurocza ♥ Mam nadzieję na szybką kontynuację, weny, czasu i chęci! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskoczyłaś mnie, przynajmniej w połowie. Jak to: nie umarł? :o To.. szokujące.
    Hope jest słodka. :3 A Sierra.. może kryje się za nią jakaś mała tajemnica, hę? :D

    Pozdrawiam,

    [wieza-nienawisci.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  8. Super już się nie mogę doczekać <3 To do następnego <3 Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki nudny?! Ciekawy i genialny.
    Przepraszam, że nie komentowałam, ale miałam tyle na głowie. ;c Wciąż mam, lecz daję radę. Teraz postaram się komentować na bieżąco.
    Życzę weny! :)

    http://negatywy-uczuc.blogspot.com/
    PS. Wyłącz weryfikację obrazkową.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy "uśmierciłaś" Harrego myślałam, że to koniec i zastanawiałam się co teraz, jak ty chcesz pisać kolejne serie bez Harolda?! A tu.. przeżył! ;o Wspaniale! I dobrze, że się wziął sprawy w swoje ręce. Niech postawi do pionu zacne 1D... tak przykro czytać, kiedy są smutni, zagniewani, obrażeni... Sierra cwaniara, jedna! Przemyciła się. Ciekawa jestem co będzie z Zaynem :)
    Pozdrawiam
    A.
    i zapraszam (jeśli miałabyś czas i ochotę) do poczytania mojego opowiadania... ono jest raczej... mało poważne. Można powiedzieć, że tym co piszę chcę Wam poprawić humor niż doprowadzać do łez... ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu, to było świetne. A biorąc pod uwagę moją wrodzoną niechęć do opowiadań to naprawdę duża pochwała. Pochłonęłam wszystkie rozdziały w niecałą godzinę i chcę więcej.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem zaskoczona. Rzeczywiście, spodziewałam się cukierkowatej opowiastki o miłości itd.
    Ale powiem Ci, że to jest genialne! Naprawdę mnie zainteresowałaś! Już to obserwuję :3

    OdpowiedzUsuń
  13. No to witamy Harry'ego wśród żywych. Szczerze mówiąc jestem zaskoczona że się obudził. Myślałam że będziesz teraz ogarniała po kolei chłopaków z jakąś inną postacią a tu proszę, miła niespodzianka. Normalnie śmiałam się na głos kiedy przeczytałam ,,Wstawać kurwa" :D Ogółem cały czas morda mi się cieszy :D Nowy Styles, nowe zmiany jak widzę. No i oczywiście Sierra wkracza do akcji. Nie przepadam za nią, ona = kłopoty, ale jak widzę Harry nie może żyć bez kłopotów. No i w końcu ten Malik który nie ogarnia świata rzeczywistego. Mam nadzieje że coś się stanie. CO TY DZIEWCZYNO ĆPIESZ ŻE UWAŻASZ ŻE TEN ROZDZIAŁ JEST NUDNY? Daj mi pół tego, bo ten rozdział jest za rewelacyjny :) Pozdrawiam i weny życzę ! :)

    http://pozadani-przez-muzyke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, że tera dopiero komentuje, ale to jeden z najlepszych blogów jakich czytałam!!! Uwielbiam go. Jest taki... inny. nieprzewidywalny. Po pierwszej fazie poszłam się kąpać i zaczęłam płakać i krzyczeć "DLACZEGO HARRY UMARŁ?!" a potem wracam i co widzę? Harry jak gdyby nigdy nic jedzie sobie do rodziny Zayna. Od dzisiaj jestem stałą czytelniczką :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajna fabuła ale nie lubię takiego stylu pisania. Pisz dalej i nie przejmuj się, po prostu mnie nie chwyciło :( :) xx @DiirectionerrPL

    OdpowiedzUsuń