24 lipiec 2012
Środek nocy. Nie mogę zasnąć. Patrzę się w ten cholernie idealnie biały sufit i doszukuję jakiegoś pieprzonego mankamentu. Czy to już nerwica natręctw? Możliwe.
Podchodzę do okna. Mam nadzieję, że ujrzę samochód. Czyj? Kogokolwiek. Kogokolwiek, kto mnie stąd zabierze. Jak najdalej.
Nadzieja to dobra rzecz. Dla ludzi na krawędzi - najwspanialsza. Coś takiego nigdy nie umiera. Odchodząc, gdzieś w środku i tak żywimy nadzieję. Chociażby, że po drugiej stronie będzie lepiej.
Lub, że po tej stronie będzie lepiej bez nas.
Nadzieja nigdy nas nie opuszcza i nigdy nie powinna.
Stoję tak piętnaście minut. Gdy nic się nie dzieje, jak zwykle wracam do łóżka.
Już nawet nie próbuję panować nad nerwami. Zaczynam się trząść, ogarniają mnie coraz większe dreszcze.
Harry podskakuje wśród białej pościeli. Drzwi do jego pokoju skrzypią przeraźliwie. Bierze głęboki wdech, kiedy zdaje sobie sprawę, że stoi w nich Louis.
- Lou, jest trzecia nad ranem - mówi spoglądając na budzik.
Chłopak stoi w drzwiach bez słowa.
- Lou? - powtarza głośniej. Harry mruży oczy i zauważa wielkie krople potu na czole Louisa, odbijające się srebrzystą poświatą księżyca zaglądającego do pokoju chłopaka przez cienkie zasłony.
Brunet bez zastanowienia wyskakuje z łóżka i podchodzi do Louisa. Czuje jego ciężki, kwaśny oddech na swojej twarzy. Zauważa, że jego oczy lśnią jak dwa czarne węgielki. Po chwili stwierdza z przerażeniem, że powoduje to nienaturalna wielkość źrenic chłopaka.
- Cholera, Louis, ile wziąłeś tego gówna?! - syczy mu do ucha. On jednak wydaje się oszołomiony. Jego oczy skaczę po pokoju z przerażającą szybkością.
Chłopak drga.
- Louis! - krzyczy Harry.
Wreszcie spogląda na niego. Brunet zaciska palce na jego nadgarstku. Na jedną sekundę chwyta z nim kontakt wzrokowy.
Sekundę później chłopak osuwa się na podłogę z głuchym łoskotem.
Przerażony Harry trzęsie go za ramiona i powtarza jego imię. Kiedy zdaje sobie sprawę, że Louis jest nieprzytomny, wybiega z pokoju i zaczyna dobijać się do drzwi Nialla.
- Czego kurwa chcesz, Styles - pyta chrapiącym głosem Niall.
- Louis. Wziął za dużo. Jedziemy do szpitala. - odpowiada z zawrotną prędkością. Czuje, że jego ręce zaczynają drżeć z nerwów.
- Ej stary, to, że Louis sobie kimnął gdzieś na podłodze nie znaczy, że przedawkował. Wyluzuj. - mówi przewracając oczami i zamyka drzwi.
Harry w ostatniej chwili przytrzymuje je.
- Louis jest nieprzytomny. Jeżeli zaraz nie ruszysz swojej bladej dupy z tego pokoju, wykopię cię na zbity ryj, Horan. Zrozumiano?! - drze mu się prosto w twarz.
Niall otwiera usta zdziwiony. Dawno nie widział Harry'ego w takim stanie.
Zamyka usta i kiwa głową. Podczas gdy tleniony naciąga na siebie czarne spodnie, Harry podchodzi do nieprzytomnego Louisa. Trzęsącymi się dłońmi próbuje go podnieść. Słyszy brzęk kluczyków. Zarzuca sobie bezwładną rękę Louisa na ramię i ostrożnie wstaje.
Bez słowa schodzą do lobby i zjeżdżają windą na podziemny parking.
Niall pomaga Harry'emu usadowić chłopaka na tylnym siedzeniu. Brunet siada koło niego by monitorować jego stan.
Nialler zasiada za kierownicą swojego ogromnego SUV'a i łamiąc wszelkie przepisy drogowe, kieruje się do szpitala Mount Sinai.
Harry chodzi nerwowo, wydeptując ścieżkę w szpitalnym korytarzu. Horan już dawno śpi na jednym z metalowych krzeseł i pochrapuje jak gdyby nigdy nic. Chłopak przeciera zmęczoną twarz i uznaje, że przydałaby mu się porządna kawa. Grzebie w kieszeni i znajduje tam jedynie dwudziestkę w papierku.
Rozgląda się po poczekalni. Oprócz chrapiącego Irlandczyka i siebie samego, w pomieszczeniu nie ma nikogo. Nagle w oczy rzuca mu się wychudzona sylwetka jakiejś dziewczyny gawędzącej sobie z pielęgniarką oddziałową, kilka metrów przed nim, za dużymi, szklanymi drzwiami.
Styles ściska w ręce banknot w ręce i podchodzi do dziewczyny. Ma na sobie szarą, prostą sukienkę i jeansową katanę. W ręku ściska czarny kapelusz z dużym rondem.
Dość niecodzienny strój jak na londyńską noc.
Chłopka drapie się po dłoni, a kiedy pielęgniarka zostaje wezwana przez lekarza, chcąc jakoś zwrócić uwagę dziewczyny chrząka, lecz ta ubiega go i odwraca się, dobijając do jego torsu.
Z ust dziewczyny wyrywa się głośny pisk.
- Hej! Spokojnie. - mówi Harry i chwyta zataczającą się dzierlatkę za ramiona.
Dziewczyna łapie się za serce i oddycha głęboko. Spogląda zdziwiona w górę, na kilkanaście centymetrów wyższego od niej chłopaka.
- Harry? - pyta i mruga kilkakrotnie.
Chłopak uśmiecha się blago. Mógł się tego spodziewać. Teraz pora na uśmiechy do zdjęć i autografy.
Ale chwileczkę, te oczy...
- Hej, ym... - mówi zakłopotany.
- Sierra - przypomina mu dziewczyna z delikatnym uśmiechem.
- Sierra - powtarza i zaciska usta w wąską linię.
Łapie między palce miodowy kosmyk włosów i przygląda mu się uważnie.
- Wreszcie zgłosiłaś się po pomoc do jakiegoś specjalisty? - pyta zgryźliwie.
- Ten fiolet był królewski! - Sierra zaplata ręce na piersi. Harry puszcza jej włosy.
- Nie wątpię. - odburkuje. - Co ty tu robisz? - pyta bez większego zainteresowania.
Dziewczyna zagryza wargę.
- Odwiedzam znajomego.
- O czwartej nad ranem? - pyta unosząc brew. Wskazuje na olbrzymi biały zegar wiszący nad wejściem do szpitala.
- Mogłabym zapytać cię o to samo, ale jestem na tyle inteligentna żeby zorientować się, że nie masz ochoty na to pytanie odpowiadać. Uszanuj to. - odwarkuje.
- Zgadza się. - Na ustach Harry'ego pojawia się słaby uśmiech.
- Więc? Idziesz ze mną? - pyta po chwili milczenia i uśmiecha się tajemniczo.
Zdezorientowany Harry marszczy brwi.
- Gdzie?
- Na imprezę. Przecież widzę, że musisz się rozerwać. - Sierra przewraca oczami, jakby to było oczywiste.
- Wybacz, ale muszę czekać na wiadomość od lekarzy. - mówi bez zastanowienia.
Dziewczyna wychyla się zza Harry'ego i przez kilka sekund przygląda śpiącemu z otwartymi ustami Niallowi.
- Myślę, że kapitan Horan jest na posterunku. - wskazuje na niego podbródkiem. - No śmiało! Wiesz w ogóle co to zabawa? - pyta i rozkłada ręce.
Harry burzy się. Jasne, że wie! Do głowy przychodzą mu wspomnienia szalonych imprez z chłopakami, zaraz po podpisaniu kontraktu.
A potem wszystko potoczyło się jak z górki.
Jasne, zaczęło się od kilku drinków, trawki. Potem były dziewczyny.
Cholera, dużo dziewczyn.
Później role się podzieliły. Zayn topił smutki, Louis sięgał po coś twardszego, a przez łóżko Nialla zaczęły przewijać się raz po raz nowe laski.
Cóż, Harry także nie był święty. Często zdarzało się, że schlany zasypiał na ławce w parku czy wracał z imprezy po kilku dniach.
Łapie dolną wargę i spogląda niepewnie na Nialla.
Raz kozie śmierć, Louis jest w dobrych rękach.
- To jaki klub wybierasz? - pyta chłopak wciskając ręce w kieszenie znoszonych jeansów. Na twarzy Sierry gości szeroki uśmiech.
- Takie dzieciaki w ogóle wpuszczają do nocnych klubów? - pyta Harry ze zdziwieniem.
Stoją przed budynkiem oświetlonym kaskadą pulsujących, kolorowych lamp. Bas muzyki już na zewnątrz trzęsie wnętrznościami i przewraca kolacją w żołądku chłopaka.
- Nie - wzrusza ramionami. - Dlatego ty tu jesteś.
Harry otwiera usta.
- Wykorzystałaś mnie! - zarzuca jej, lecz cała sytuacja bardziej śmieszy go niż denerwuje.
- Może odrobinkę. - mówi i uśmiecha się przepraszająco.
Harry kręci głową. Ta dziewczyna coraz bardziej go zadziwia.
Kiedy nadchodzi ich kolej, Harry szuka po kieszeniach portfela, gdzie trzyma swój dowód.
- Przepraszam, pan Styles? Harry Styles? - chłopak unosi głowę.
- Cóż, tak się składa. - mówi sucho w stronę barczystego bodyguarda.
Czarna koszulka z logiem klubu opina jego rozrośniętą klatkę piersiową. Ma śniadą karnację, małe świńskie oczka i wygoloną, świecącą głowę.
Ogólnie rzecz biorąc, można się go wystraszyć.
- Och, niech się pan nie fatyguje. - mówi i odpina aksamitną barierkę. - Zapraszam.
Styles mruga i wzrusza ramionami. Przechodzi przez barierkę i już ma coś powiedzieć do Sierry, kiedy orientuje się, że dziewczyna gdzieś zniknęła.
Szybkim krokiem wraca do wejścia. Sierra wykłóca się z ochroniarzem, wymachując agresywnie chudymi rękami. Najwidoczniej nie robi to na nim większego wrażenia, ponieważ łapię ją wpół i wyciąga z kolejki.
- Hej! - Harry staje na palcach. - Przepraszam!
Ochroniarz odwraca się w jego stronę.
- Ona jest ze mną. - mówi z niepewnym uśmiechem.
Łysy robi ogromne oczy i momentalnie zwraca się do dziewczyny.
- Najmocniej panią przepraszam, nie wiedziałem, że...
- Spierdalaj! - odkrzykuje i pokazuje mu środkowy palec. Przeciska się pod barierkami, a Harry przyglądając się całemu zdarzeniu, nie potrafi powstrzymać się od głośnego śmiechu. - A ty się zamknij! - krzyczy mu w twarz, grożąc palcem.
Dziewczyna jest od niego niższa o ponad głowę, więc wygląda to raczej śmiesznie niż przerażająco.
Czym bardziej zagłębiają się w klub, tym muzyka staje się głośniejsza. Cóż, Sierra nie wybrała małej miejscówki. Można by wręcz powiedzieć, że klub jest olbrzymi.
Dwie metalowe obręcze zawieszone na suficie wyposażone w rząd kolorowych lamp, wirują w rytm muzyki. Wszędzie wokół kłębią się ludzie. Tańczący, ocierający się o siebie, pijący, całujący się i o boże, Harry musi odwrócić wzrok od parki w jednym z kątów.
Rozgląda się dookoła. Sierra ponownie znika mu z pola widzenia. Okręca się wokół własnej osi i lustruje tłum. Nigdzie nie widać niskiej blondynki.
Marszczy brwi i potrząsa głową tak, że loki opadają mu na twarz. Kiedy podnosi wzrok, zauważa przed sobą dziewczynę. Nie brzydką brunetkę, która bez wątpienia przygląda mu się seksownie kręcąc biodrami i zagryzając pomalowane na czerwono wargi. Harry uśmiecha się do siebie i po sekundzie zapina o zgubie w postaci małolaty.
Pozwala jeszcze chwilę dziewczynie imponować mu swoimi ruchami, po czym rusza w jej stronę z błyskiem w oku. Dziewczyna odwraca się do niego tyłem, a Harry widocznie zachęcony, kładzie ręce na jej wijących się biodrach i przywiera do niej, idealnie wpasowując się w jej kształty. Ich ciała zlewają się i współpracują w tak muzyki. Brunet odgarnia długie włosy dziewczyny z jej szyi i przybliża do nich usta, dysząc ciepłym oddechem we wrażliwe miejsce. W tym samym momencie ona odwraca się do niego, a ich twarze dzielą centymetry. Zarzuca mu ramiona na szyję i powraca do tańca. Ich nosy co chwilę stykają się, a ciała ocierają o siebie. Harry ma już w tym zakresie pewne doświadczenie. Jego usta kierują się w stronę warg dziewczyny, a ona chwilę błądzi dłońmi po jego torsie, aby w końcu odepchnąć go stanowczo od siebie.
Chłopak mruga zaskoczony powiekami.
Brunetka nie przestając tańczyć, przygląda mu się intrygującym spojrzeniem.
Harry unosi brwi i kieruje się za dziewczyną. Przechodzą przez tłum. W końcu brunetka zatrzymuje się przy jednym z boksów i opiera o czerwoną kanapę. Harry bez zastanowienia przyciąga ją do siebie i wpija w gorące usta. Czuje smak szminki, co wcale mu nie przeszkadza. Prędko wślizguje język w otwarte wargi dziewczyny, a dłonie zaczynają błądzić po jej udach. Po chwili zaczynają obnażać obszary wcześniej ukryte pod czarną, obcisłą sukienką.
Zjeżdża ustami do zagłębienia jej szyi, a dziewczyna odchyla głowę do tyłu.
Nagle ktoś klepie go w ramie. Ignoruje to i nie przerywa pieszczot.
- Harry, oni nie chcą mi sprzedać drinka! Potrzebuję twój dowód. - słyszy sfrustrowany głos Sierry.
- Jestem odrobinę zajęty. - mruczy nie odklejając ust od szyi dziewczyny.
- Haaaarryyy, przyszłam się tu napić! Suszy mnie! - Chłopak wzdycha i zdenerwowany odrywa się od pachnącej drogimi perfumami skóry dziewczyny. Okręca głowę do tyłu i widząc dziewczynę z wydętymi wargami, odplątuje ręce dziewczyny ze swojej szyi i wstaje.
- Hej! Ja jeszcze nie skończyłam! - wykrzykuje z wyrzutem.
- Wybacz, jestem tu na życzenie szesnastoletniej alkoholiczki. - mówi, krzywiąc się. Sekundę później kieruję się w stronę baru, nie czekając na śmiejącą się z brunetki Sierrę.
Siada na wysokim krześle. Po chwili dołącza do niego blondynka.
- Co podać? - pyta barman. Harry otwiera usta, lecz uprzedza go dziewczyna.
- Ritz Side Car - mówi, a pracownik i brunet rozszerzają nagle powieki.
- Czy ty masz pojęcie, ile to kosztuje?! - pyta chłopak, a dziewczyna wzrusza jedynie ramionami.
- Na szczęście funduje to sławna gwiazda pop. - Puszcza mu oczko i daje kuksańca w bok.
Chłopak chowa twarz w dłoniach.
- Jesteś podła. - mamrocze.
- Och, bez przesady! Ta dziewczyna nie była taka znowu ładna. Widziałeś te cyce?! Dwie donice! Takie na palmy! - chichota, a Harry mrozi ją wzrokiem.
Barman kładzie dwa kieliszki na blacie, a kiedy Harry chce po nie sięgnąć, uniemożliwia mu to zapobiegliwy pracownik.
- Płatne z góry. - Harry ponownie oblewa dziewczynę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, lecz ta nawet nie zwraca na niego uwagi. Zrezygnowany chłopak sięga do skórzanego portfela i płaci gotówką.
Oczy barmana świecą na widok tylu kolorowych papierków.
Harry jednym haustem wypija trunek, nawet nie zastanawiając się nad jego smakiem i zamawia whiskey z colą. Sierra zaś sączy drinka powoli, najwidoczniej rozkoszując się jego bukietem.
- Odpłacę ci się. - mówi nagle.
- Hm? - Harry patrzy na nią zdziwiony. Sierra zeskakuje ze stołka i przystaje na chwilę, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiała.
- Poczekaj tu chwilę. - Chłopak marszczy brwi i śledzi wzrokiem dziewczynę. Ta jednak znika po chwili w tłumie tańczących ludzi.
Po kilkunastu minutach, Harry zaczyna się niepokoić, więc dopija resztę drinka i ma już ruszać na poszukiwanie dziewczyny, kiedy udaje mu się odnaleźć ją wzrokiem na drugim końcu sali. Rozmawia z jakimś wychudzonym, wysokim chłopakiem. Mruży oczy i dostrzega, że wkłada jej coś do ręki, a ona dziękuje mu z uśmiechem.
Harry bawi się szklanką, kiedy dziewczyna wraca do baru.
- Wreszcie - mówi, kiedy Sierra zajmuje należyte jej miejsce.
Dziewczyna lustruje wzrokiem barmana i kiedy upewnia się, że jest zajęty mieszaniem jakiegoś drinka, wysypuje kilka okrągłych pastylek na blat i rozdziela je sumiennie.
Jedna dla Harry'ego, jedna dla niej, jedna dla Harry'ego, jedna...
- Chcesz mi odpłacić piksami? - pyta i łapie między kciuk a palec wskazujący małą tabletkę.
- To bilet do kina. - mówi skupiona, rozdzielając porcje.
- Co? - pyta zdziwiony i odkłada malutki dropsik na swoją kupkę.
- Wkładasz pod język i czekasz na seans. - odpowiada, uśmiechając się szeroko. Harry śmieje się głośno.
Dziewczyna bierze dokładnie połowę swojej porcji i wsypuje sobie do ust. Popija końcówką malibu i otrząsa się z niesmakiem.
- Może nie za dobre, ale wierz mi, nie będziesz żałował. - zapewnia i rozsiada się wygodniej na stołku, przymykając powieki.
Chłopak łapie w dłoń identyczną porcję i patrzy na nią, zaciskając usta w wąską linię.
- No dalej! - Harry przybliża rękę w stronę ust.
W tym samym momencie wibruje jego telefon. Wolną ręką wyciąga go i czyta wiadomość.
Sierra widzi jak jego twarz blednie, a uśmiech ściera mu się z twarzy.
- Co jest? - pyta zaniepokojona.
Chłopak wykłada pieniądze za pozostałe drinki i kładzie je na blacie. Waha się chwilę, lecz w końcu łapie garść pastylek i wciska je do kieszeni.
Szybkim krokiem kieruje się do wyjścia. Sierra w ostatniej chwili łapie go za rękaw błękitnej koszuli.
- Hej! Co jest? - pyta marszcząc brwi.
Harry ignoruje ją i szarpie ramieniem. Po chwili traci go z oczu.
Wkurzona dziewczyna zamawia jeszcze jedne malibu i pije je duszkiem. Uderza z impetem szklanką o blat i zaciska szczękę.
Nagle coś rzuca jej się w oczy. Zgięta karteczka pod stołkiem, na którym siedział Harry. Musiała wypaść mu z kieszeni.
Oblizuje usta lecz w końcu sięga po skrawek papieru.
Otwiera go i widzi zamaszyste, niedbałe pismo.
Tchórzem jest ten, kto boi się własnych wspomnień. Muszę być pełen brawury, jeżeli z całego serca, duszy, z całego siebie chcę powracać jak najczęściej do swoich wspomnień.
Tylko one napełniają mnie czymś, co potrzebuję aby przetrwać, aby jeszcze kompletnie się nie załamać.
Otucha, siła, świadomość, że dam radę.
Ale nigdy nie będzie tak samo.
Może być lepiej, gorzej, ale zapamiętaj, nigdy nie będzie tak jak kiedyś.
Louis Tomlinson walczy o życie na jednej z sal operacyjnych.
Harry Styles wykłóca się z pielęgniarką o informacje na temat stanu zdrowia przyjaciela.
Niall Horan szarpie go za ramię i stara się uspokoić.
Zayn Malik opróżnia kolejną butelkę najdroższego hotelowego szampana.
Liam Payne uprawia seks z Danielle.
Hope Greene czyta bajkę swojemu ukochanemu misiowi.
Sierra Cortier idzie do domu, ściskając w ręku karteczkę.
Środek nocy. Nie mogę zasnąć. Patrzę się w ten cholernie idealnie biały sufit i doszukuję jakiegoś pieprzonego mankamentu. Czy to już nerwica natręctw? Możliwe.
Podchodzę do okna. Mam nadzieję, że ujrzę samochód. Czyj? Kogokolwiek. Kogokolwiek, kto mnie stąd zabierze. Jak najdalej.
Nadzieja to dobra rzecz. Dla ludzi na krawędzi - najwspanialsza. Coś takiego nigdy nie umiera. Odchodząc, gdzieś w środku i tak żywimy nadzieję. Chociażby, że po drugiej stronie będzie lepiej.
Lub, że po tej stronie będzie lepiej bez nas.
Nadzieja nigdy nas nie opuszcza i nigdy nie powinna.
Stoję tak piętnaście minut. Gdy nic się nie dzieje, jak zwykle wracam do łóżka.
Już nawet nie próbuję panować nad nerwami. Zaczynam się trząść, ogarniają mnie coraz większe dreszcze.
Harry podskakuje wśród białej pościeli. Drzwi do jego pokoju skrzypią przeraźliwie. Bierze głęboki wdech, kiedy zdaje sobie sprawę, że stoi w nich Louis.
- Lou, jest trzecia nad ranem - mówi spoglądając na budzik.
Chłopak stoi w drzwiach bez słowa.
- Lou? - powtarza głośniej. Harry mruży oczy i zauważa wielkie krople potu na czole Louisa, odbijające się srebrzystą poświatą księżyca zaglądającego do pokoju chłopaka przez cienkie zasłony.
Brunet bez zastanowienia wyskakuje z łóżka i podchodzi do Louisa. Czuje jego ciężki, kwaśny oddech na swojej twarzy. Zauważa, że jego oczy lśnią jak dwa czarne węgielki. Po chwili stwierdza z przerażeniem, że powoduje to nienaturalna wielkość źrenic chłopaka.
- Cholera, Louis, ile wziąłeś tego gówna?! - syczy mu do ucha. On jednak wydaje się oszołomiony. Jego oczy skaczę po pokoju z przerażającą szybkością.
Chłopak drga.
- Louis! - krzyczy Harry.
Wreszcie spogląda na niego. Brunet zaciska palce na jego nadgarstku. Na jedną sekundę chwyta z nim kontakt wzrokowy.
Sekundę później chłopak osuwa się na podłogę z głuchym łoskotem.
Przerażony Harry trzęsie go za ramiona i powtarza jego imię. Kiedy zdaje sobie sprawę, że Louis jest nieprzytomny, wybiega z pokoju i zaczyna dobijać się do drzwi Nialla.
- Czego kurwa chcesz, Styles - pyta chrapiącym głosem Niall.
- Louis. Wziął za dużo. Jedziemy do szpitala. - odpowiada z zawrotną prędkością. Czuje, że jego ręce zaczynają drżeć z nerwów.
- Ej stary, to, że Louis sobie kimnął gdzieś na podłodze nie znaczy, że przedawkował. Wyluzuj. - mówi przewracając oczami i zamyka drzwi.
Harry w ostatniej chwili przytrzymuje je.
- Louis jest nieprzytomny. Jeżeli zaraz nie ruszysz swojej bladej dupy z tego pokoju, wykopię cię na zbity ryj, Horan. Zrozumiano?! - drze mu się prosto w twarz.
Niall otwiera usta zdziwiony. Dawno nie widział Harry'ego w takim stanie.
Zamyka usta i kiwa głową. Podczas gdy tleniony naciąga na siebie czarne spodnie, Harry podchodzi do nieprzytomnego Louisa. Trzęsącymi się dłońmi próbuje go podnieść. Słyszy brzęk kluczyków. Zarzuca sobie bezwładną rękę Louisa na ramię i ostrożnie wstaje.
Bez słowa schodzą do lobby i zjeżdżają windą na podziemny parking.
Niall pomaga Harry'emu usadowić chłopaka na tylnym siedzeniu. Brunet siada koło niego by monitorować jego stan.
Nialler zasiada za kierownicą swojego ogromnego SUV'a i łamiąc wszelkie przepisy drogowe, kieruje się do szpitala Mount Sinai.
***
Harry chodzi nerwowo, wydeptując ścieżkę w szpitalnym korytarzu. Horan już dawno śpi na jednym z metalowych krzeseł i pochrapuje jak gdyby nigdy nic. Chłopak przeciera zmęczoną twarz i uznaje, że przydałaby mu się porządna kawa. Grzebie w kieszeni i znajduje tam jedynie dwudziestkę w papierku.
Rozgląda się po poczekalni. Oprócz chrapiącego Irlandczyka i siebie samego, w pomieszczeniu nie ma nikogo. Nagle w oczy rzuca mu się wychudzona sylwetka jakiejś dziewczyny gawędzącej sobie z pielęgniarką oddziałową, kilka metrów przed nim, za dużymi, szklanymi drzwiami.
Styles ściska w ręce banknot w ręce i podchodzi do dziewczyny. Ma na sobie szarą, prostą sukienkę i jeansową katanę. W ręku ściska czarny kapelusz z dużym rondem.
Dość niecodzienny strój jak na londyńską noc.
Chłopka drapie się po dłoni, a kiedy pielęgniarka zostaje wezwana przez lekarza, chcąc jakoś zwrócić uwagę dziewczyny chrząka, lecz ta ubiega go i odwraca się, dobijając do jego torsu.
Z ust dziewczyny wyrywa się głośny pisk.
- Hej! Spokojnie. - mówi Harry i chwyta zataczającą się dzierlatkę za ramiona.
Dziewczyna łapie się za serce i oddycha głęboko. Spogląda zdziwiona w górę, na kilkanaście centymetrów wyższego od niej chłopaka.
- Harry? - pyta i mruga kilkakrotnie.
Chłopak uśmiecha się blago. Mógł się tego spodziewać. Teraz pora na uśmiechy do zdjęć i autografy.
Ale chwileczkę, te oczy...
- Hej, ym... - mówi zakłopotany.
- Sierra - przypomina mu dziewczyna z delikatnym uśmiechem.
- Sierra - powtarza i zaciska usta w wąską linię.
Łapie między palce miodowy kosmyk włosów i przygląda mu się uważnie.
- Wreszcie zgłosiłaś się po pomoc do jakiegoś specjalisty? - pyta zgryźliwie.
- Ten fiolet był królewski! - Sierra zaplata ręce na piersi. Harry puszcza jej włosy.
- Nie wątpię. - odburkuje. - Co ty tu robisz? - pyta bez większego zainteresowania.
Dziewczyna zagryza wargę.
- Odwiedzam znajomego.
- O czwartej nad ranem? - pyta unosząc brew. Wskazuje na olbrzymi biały zegar wiszący nad wejściem do szpitala.
- Mogłabym zapytać cię o to samo, ale jestem na tyle inteligentna żeby zorientować się, że nie masz ochoty na to pytanie odpowiadać. Uszanuj to. - odwarkuje.
- Zgadza się. - Na ustach Harry'ego pojawia się słaby uśmiech.
- Więc? Idziesz ze mną? - pyta po chwili milczenia i uśmiecha się tajemniczo.
Zdezorientowany Harry marszczy brwi.
- Gdzie?
- Na imprezę. Przecież widzę, że musisz się rozerwać. - Sierra przewraca oczami, jakby to było oczywiste.
- Wybacz, ale muszę czekać na wiadomość od lekarzy. - mówi bez zastanowienia.
Dziewczyna wychyla się zza Harry'ego i przez kilka sekund przygląda śpiącemu z otwartymi ustami Niallowi.
- Myślę, że kapitan Horan jest na posterunku. - wskazuje na niego podbródkiem. - No śmiało! Wiesz w ogóle co to zabawa? - pyta i rozkłada ręce.
Harry burzy się. Jasne, że wie! Do głowy przychodzą mu wspomnienia szalonych imprez z chłopakami, zaraz po podpisaniu kontraktu.
A potem wszystko potoczyło się jak z górki.
Jasne, zaczęło się od kilku drinków, trawki. Potem były dziewczyny.
Cholera, dużo dziewczyn.
Później role się podzieliły. Zayn topił smutki, Louis sięgał po coś twardszego, a przez łóżko Nialla zaczęły przewijać się raz po raz nowe laski.
Cóż, Harry także nie był święty. Często zdarzało się, że schlany zasypiał na ławce w parku czy wracał z imprezy po kilku dniach.
Łapie dolną wargę i spogląda niepewnie na Nialla.
Raz kozie śmierć, Louis jest w dobrych rękach.
- To jaki klub wybierasz? - pyta chłopak wciskając ręce w kieszenie znoszonych jeansów. Na twarzy Sierry gości szeroki uśmiech.
***
- Takie dzieciaki w ogóle wpuszczają do nocnych klubów? - pyta Harry ze zdziwieniem.
Stoją przed budynkiem oświetlonym kaskadą pulsujących, kolorowych lamp. Bas muzyki już na zewnątrz trzęsie wnętrznościami i przewraca kolacją w żołądku chłopaka.
- Nie - wzrusza ramionami. - Dlatego ty tu jesteś.
Harry otwiera usta.
- Wykorzystałaś mnie! - zarzuca jej, lecz cała sytuacja bardziej śmieszy go niż denerwuje.
- Może odrobinkę. - mówi i uśmiecha się przepraszająco.
Harry kręci głową. Ta dziewczyna coraz bardziej go zadziwia.
Kiedy nadchodzi ich kolej, Harry szuka po kieszeniach portfela, gdzie trzyma swój dowód.
- Przepraszam, pan Styles? Harry Styles? - chłopak unosi głowę.
- Cóż, tak się składa. - mówi sucho w stronę barczystego bodyguarda.
Czarna koszulka z logiem klubu opina jego rozrośniętą klatkę piersiową. Ma śniadą karnację, małe świńskie oczka i wygoloną, świecącą głowę.
Ogólnie rzecz biorąc, można się go wystraszyć.
- Och, niech się pan nie fatyguje. - mówi i odpina aksamitną barierkę. - Zapraszam.
Styles mruga i wzrusza ramionami. Przechodzi przez barierkę i już ma coś powiedzieć do Sierry, kiedy orientuje się, że dziewczyna gdzieś zniknęła.
Szybkim krokiem wraca do wejścia. Sierra wykłóca się z ochroniarzem, wymachując agresywnie chudymi rękami. Najwidoczniej nie robi to na nim większego wrażenia, ponieważ łapię ją wpół i wyciąga z kolejki.
- Hej! - Harry staje na palcach. - Przepraszam!
Ochroniarz odwraca się w jego stronę.
- Ona jest ze mną. - mówi z niepewnym uśmiechem.
Łysy robi ogromne oczy i momentalnie zwraca się do dziewczyny.
- Najmocniej panią przepraszam, nie wiedziałem, że...
- Spierdalaj! - odkrzykuje i pokazuje mu środkowy palec. Przeciska się pod barierkami, a Harry przyglądając się całemu zdarzeniu, nie potrafi powstrzymać się od głośnego śmiechu. - A ty się zamknij! - krzyczy mu w twarz, grożąc palcem.
Dziewczyna jest od niego niższa o ponad głowę, więc wygląda to raczej śmiesznie niż przerażająco.
Czym bardziej zagłębiają się w klub, tym muzyka staje się głośniejsza. Cóż, Sierra nie wybrała małej miejscówki. Można by wręcz powiedzieć, że klub jest olbrzymi.
Dwie metalowe obręcze zawieszone na suficie wyposażone w rząd kolorowych lamp, wirują w rytm muzyki. Wszędzie wokół kłębią się ludzie. Tańczący, ocierający się o siebie, pijący, całujący się i o boże, Harry musi odwrócić wzrok od parki w jednym z kątów.
Rozgląda się dookoła. Sierra ponownie znika mu z pola widzenia. Okręca się wokół własnej osi i lustruje tłum. Nigdzie nie widać niskiej blondynki.
Marszczy brwi i potrząsa głową tak, że loki opadają mu na twarz. Kiedy podnosi wzrok, zauważa przed sobą dziewczynę. Nie brzydką brunetkę, która bez wątpienia przygląda mu się seksownie kręcąc biodrami i zagryzając pomalowane na czerwono wargi. Harry uśmiecha się do siebie i po sekundzie zapina o zgubie w postaci małolaty.
Pozwala jeszcze chwilę dziewczynie imponować mu swoimi ruchami, po czym rusza w jej stronę z błyskiem w oku. Dziewczyna odwraca się do niego tyłem, a Harry widocznie zachęcony, kładzie ręce na jej wijących się biodrach i przywiera do niej, idealnie wpasowując się w jej kształty. Ich ciała zlewają się i współpracują w tak muzyki. Brunet odgarnia długie włosy dziewczyny z jej szyi i przybliża do nich usta, dysząc ciepłym oddechem we wrażliwe miejsce. W tym samym momencie ona odwraca się do niego, a ich twarze dzielą centymetry. Zarzuca mu ramiona na szyję i powraca do tańca. Ich nosy co chwilę stykają się, a ciała ocierają o siebie. Harry ma już w tym zakresie pewne doświadczenie. Jego usta kierują się w stronę warg dziewczyny, a ona chwilę błądzi dłońmi po jego torsie, aby w końcu odepchnąć go stanowczo od siebie.
Chłopak mruga zaskoczony powiekami.
Brunetka nie przestając tańczyć, przygląda mu się intrygującym spojrzeniem.
Harry unosi brwi i kieruje się za dziewczyną. Przechodzą przez tłum. W końcu brunetka zatrzymuje się przy jednym z boksów i opiera o czerwoną kanapę. Harry bez zastanowienia przyciąga ją do siebie i wpija w gorące usta. Czuje smak szminki, co wcale mu nie przeszkadza. Prędko wślizguje język w otwarte wargi dziewczyny, a dłonie zaczynają błądzić po jej udach. Po chwili zaczynają obnażać obszary wcześniej ukryte pod czarną, obcisłą sukienką.
Zjeżdża ustami do zagłębienia jej szyi, a dziewczyna odchyla głowę do tyłu.
Nagle ktoś klepie go w ramie. Ignoruje to i nie przerywa pieszczot.
- Harry, oni nie chcą mi sprzedać drinka! Potrzebuję twój dowód. - słyszy sfrustrowany głos Sierry.
- Jestem odrobinę zajęty. - mruczy nie odklejając ust od szyi dziewczyny.
- Haaaarryyy, przyszłam się tu napić! Suszy mnie! - Chłopak wzdycha i zdenerwowany odrywa się od pachnącej drogimi perfumami skóry dziewczyny. Okręca głowę do tyłu i widząc dziewczynę z wydętymi wargami, odplątuje ręce dziewczyny ze swojej szyi i wstaje.
- Hej! Ja jeszcze nie skończyłam! - wykrzykuje z wyrzutem.
- Wybacz, jestem tu na życzenie szesnastoletniej alkoholiczki. - mówi, krzywiąc się. Sekundę później kieruję się w stronę baru, nie czekając na śmiejącą się z brunetki Sierrę.
Siada na wysokim krześle. Po chwili dołącza do niego blondynka.
- Co podać? - pyta barman. Harry otwiera usta, lecz uprzedza go dziewczyna.
- Ritz Side Car - mówi, a pracownik i brunet rozszerzają nagle powieki.
- Czy ty masz pojęcie, ile to kosztuje?! - pyta chłopak, a dziewczyna wzrusza jedynie ramionami.
- Na szczęście funduje to sławna gwiazda pop. - Puszcza mu oczko i daje kuksańca w bok.
Chłopak chowa twarz w dłoniach.
- Jesteś podła. - mamrocze.
- Och, bez przesady! Ta dziewczyna nie była taka znowu ładna. Widziałeś te cyce?! Dwie donice! Takie na palmy! - chichota, a Harry mrozi ją wzrokiem.
Barman kładzie dwa kieliszki na blacie, a kiedy Harry chce po nie sięgnąć, uniemożliwia mu to zapobiegliwy pracownik.
- Płatne z góry. - Harry ponownie oblewa dziewczynę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, lecz ta nawet nie zwraca na niego uwagi. Zrezygnowany chłopak sięga do skórzanego portfela i płaci gotówką.
Oczy barmana świecą na widok tylu kolorowych papierków.
Harry jednym haustem wypija trunek, nawet nie zastanawiając się nad jego smakiem i zamawia whiskey z colą. Sierra zaś sączy drinka powoli, najwidoczniej rozkoszując się jego bukietem.
- Odpłacę ci się. - mówi nagle.
- Hm? - Harry patrzy na nią zdziwiony. Sierra zeskakuje ze stołka i przystaje na chwilę, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiała.
- Poczekaj tu chwilę. - Chłopak marszczy brwi i śledzi wzrokiem dziewczynę. Ta jednak znika po chwili w tłumie tańczących ludzi.
Po kilkunastu minutach, Harry zaczyna się niepokoić, więc dopija resztę drinka i ma już ruszać na poszukiwanie dziewczyny, kiedy udaje mu się odnaleźć ją wzrokiem na drugim końcu sali. Rozmawia z jakimś wychudzonym, wysokim chłopakiem. Mruży oczy i dostrzega, że wkłada jej coś do ręki, a ona dziękuje mu z uśmiechem.
Harry bawi się szklanką, kiedy dziewczyna wraca do baru.
- Wreszcie - mówi, kiedy Sierra zajmuje należyte jej miejsce.
Dziewczyna lustruje wzrokiem barmana i kiedy upewnia się, że jest zajęty mieszaniem jakiegoś drinka, wysypuje kilka okrągłych pastylek na blat i rozdziela je sumiennie.
Jedna dla Harry'ego, jedna dla niej, jedna dla Harry'ego, jedna...
- Chcesz mi odpłacić piksami? - pyta i łapie między kciuk a palec wskazujący małą tabletkę.
- To bilet do kina. - mówi skupiona, rozdzielając porcje.
- Co? - pyta zdziwiony i odkłada malutki dropsik na swoją kupkę.
- Wkładasz pod język i czekasz na seans. - odpowiada, uśmiechając się szeroko. Harry śmieje się głośno.
Dziewczyna bierze dokładnie połowę swojej porcji i wsypuje sobie do ust. Popija końcówką malibu i otrząsa się z niesmakiem.
- Może nie za dobre, ale wierz mi, nie będziesz żałował. - zapewnia i rozsiada się wygodniej na stołku, przymykając powieki.
Chłopak łapie w dłoń identyczną porcję i patrzy na nią, zaciskając usta w wąską linię.
- No dalej! - Harry przybliża rękę w stronę ust.
W tym samym momencie wibruje jego telefon. Wolną ręką wyciąga go i czyta wiadomość.
Sierra widzi jak jego twarz blednie, a uśmiech ściera mu się z twarzy.
- Co jest? - pyta zaniepokojona.
Chłopak wykłada pieniądze za pozostałe drinki i kładzie je na blacie. Waha się chwilę, lecz w końcu łapie garść pastylek i wciska je do kieszeni.
Szybkim krokiem kieruje się do wyjścia. Sierra w ostatniej chwili łapie go za rękaw błękitnej koszuli.
- Hej! Co jest? - pyta marszcząc brwi.
Harry ignoruje ją i szarpie ramieniem. Po chwili traci go z oczu.
Wkurzona dziewczyna zamawia jeszcze jedne malibu i pije je duszkiem. Uderza z impetem szklanką o blat i zaciska szczękę.
Nagle coś rzuca jej się w oczy. Zgięta karteczka pod stołkiem, na którym siedział Harry. Musiała wypaść mu z kieszeni.
Oblizuje usta lecz w końcu sięga po skrawek papieru.
Otwiera go i widzi zamaszyste, niedbałe pismo.
Tchórzem jest ten, kto boi się własnych wspomnień. Muszę być pełen brawury, jeżeli z całego serca, duszy, z całego siebie chcę powracać jak najczęściej do swoich wspomnień.
Tylko one napełniają mnie czymś, co potrzebuję aby przetrwać, aby jeszcze kompletnie się nie załamać.
Otucha, siła, świadomość, że dam radę.
Ale nigdy nie będzie tak samo.
Może być lepiej, gorzej, ale zapamiętaj, nigdy nie będzie tak jak kiedyś.
Louis Tomlinson walczy o życie na jednej z sal operacyjnych.
Harry Styles wykłóca się z pielęgniarką o informacje na temat stanu zdrowia przyjaciela.
Niall Horan szarpie go za ramię i stara się uspokoić.
Zayn Malik opróżnia kolejną butelkę najdroższego hotelowego szampana.
Liam Payne uprawia seks z Danielle.
Hope Greene czyta bajkę swojemu ukochanemu misiowi.
Sierra Cortier idzie do domu, ściskając w ręku karteczkę.
_____________________________________
Tak kończymy rozdział trzeci, z którego jestem zadowolona, chociaż miałam do niego troszkę inne plany. Uwierzcie, spędziłam nad nim niemiłosierną ilość czasu. Borykałam się z brakiem weny.
Nie martwcie się, następny będzie krótszy :)
Pozostawiam was z pytaniami:
Co będzie dalej z Louisem?
Czy Harry poradzi sobie wreszcie z samym sobą?
Jak oceniacie jego zachowanie w stosunku do Sierry?
Co sadzicie o nowym wyglądzie bloga? :)
Co sadzicie o nowym wyglądzie bloga? :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Trzymajcie kciuki za mnie w poniedziałek, ponieważ pisze testy próbne z języka Polskiego!
xxx
Cinna
+ przepraszam za wszelakie błędy, rozdział pisałam nawet go nie czytając.
Rozdział dobrze napisany i trzymający poziom. Nie zauwazyłam żadnych błędów, ale może ze względu na to, że jest 1:30 i mam lekkie mroczki przed oczami.
OdpowiedzUsuńSierra wydaje mi się naprawdę fajną postacią. Jest intrygująca, nietypowa i myślę, że wazna dla Harry'ego, ale to się jeszcze okaże. Dziewczyna nie boi się, a rzec można, że jest wręcz nad wyraz śmiała i pewna siebie. Cięzko ocenić jej osobowość po jednym rozdziale, więc czekam na więcej!
Mam nadzieję, że z Lou bd wszystko dobrze, a Zayn trochę się ogarnie. Już najwyższa pora! Liam też powinien trochę na nich zważyć. Bądź co bądź, reszta jest dla niego ważna, a nawet jeśli nie, to kiedyś była. Egoizm nie jest zły, ale czasem trzeba spojrzeć na ludzi dokoła.
Blog bardzo mi się podoba i liczę, że z takim poziomem i klasą jak teraz, będzie szedł dumnie do przodu, zbierając laury, na które zasługuje.
Czekam na następny i zapraszam na
see-my-dreams.blogspot.com
L.
Mam bardzo podobne zdanie, dlatego nie ma chyba sensu pisać znowu cos podobnego :) Czekam na CD i myśle, że Lou jak wyjdzie z tego szpitala (bo musi wyjsc) to juz nie siegnie po to swinstwo xd
UsuńUu.. mały kriminał? ^^ Uwielbiam to <3 Ciekawe, kto to napisał.
OdpowiedzUsuńI.. czemu Liam nie zasłonił okien, co? xD No cóż, rozdział fajny. Czekam na więcej.
Uwielbiam to w jaki sposób piszesz. A tu sobie walnę fragment pamiętnika, tu poopisuję różne zdarzenia. Strasznie mi się to podoba :)
OdpowiedzUsuńTrochę boję się o Stylsa, że Sierra może wciągnąć go w jakiś nałóg, a może po przeczytaniu tego fragmentu jednak będzie starała się mu pomóc?
Nie mogę doczekać się dalszej części :)
Zapraszam do mnie, mam nadzieję, że wpadniesz i pozostawisz po sobie ślad:
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
Świetny rozdział !! Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńŁoo ostro !
OdpowiedzUsuńNie mogę z tym rozdziałem.Jest cudowny.
Ogółem Harry głupio zrobił,gdyż zostawił Lou w szpitalu na pastwę losu walcząc o życie,a sam poszedł bawić się z Sierrą.
Ogółem panna Sierra,to tajemnicza postać.Nałogowa szesnastolatka.Bardzo intrygujące zagranie !
A gdy była scena gdzie dawała dla Harrego,pastylki to jest fragment pamiętnika narkomanki czy jakiej książki.Bo wiem że gdzieś już to czytałam.Kij z tym.Jestem ciekawa co jest napisane na kartce ?!
Ogółem trudno opisać coś jeszcze,fantastyczne.<3
Pozdrawiam~Ella
Jestem zbyt zachwycona, aby napisać porządny komentarz. Dziękuję, weny, do widzenia.
OdpowiedzUsuńcudny. czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://are-we-friends-or-are-we-more.blogspot.com/
Dobraaaaa ja zwykle mam zwyczaj się długo rozpisywać, ale teraz to sobie odpuszczę, bo jestem na lekcjach xd Może innym razem, heuhe
OdpowiedzUsuńno więc: Bardzo ciekawie piszesz ;) Podoba mi się Twój styl pisania i sposób w jaki to opisujesz. Wa ogóle bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie. Nie wszystko tutaj jest tak kolorowe i piękne, jak to się wydaje.
Masz talent ;)
Czekam na następny ;)
Pozdrawiam ;p
Po pierwsze powiem ze to jest najlepszy blog jaki czytałam ;** Jest naprawdę wspaniały a twój pomysł po prostu zaskakujący. Boje się o twoich planach w stosunku do Lou. Chcę żeby przeżył ;( Fajna była cała ta scena w barze. Brawo za pomysł i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*** Wenki życze.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu. Dziewczyno, to jak piszesz, opisujesz najmniejszy szczegół to... Magia jednym słowem magia! Mimo złego stanu Tomlinsona urzekła mnie ta historia, ale zszokowała postawa Harry'ego. Dał się tak szybko zaciągnąć do klubu, zostawiając przyjaciela który w każdej chwili może umrzeć. Sierra wydaje się być podłą suką, udającą słodką laskę. Już ją lubię. Cóż, czekam na następne rozdziały i życzę WENY :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://pozadani-przez-muzyke.blogspot.com/
Sierra daje mu narkotyki?????/ szkoda serio:(
OdpowiedzUsuń